Terminator 2 w reżyserii Bruno Mattei, czyli włoski plagiat Aliens

I weź tu człowieku nie pomyl filmu...

Od piątku w kinach możemy oglądać najnowszą część Terminatora. To fajna okazja, aby przypomnieć sobie niektóre filmy. Moją uwagę przykuł Terminator 2. Bynajmniej nie powszechnie uwielbiany sequel z 1991 roku, tylko niskobudżetowa, włoska produkcja powstała 2 lata przed dziełem Camerona.

We Włoszech, szczególnie w latach 70 i 80 powstała masa mockbusterów, czyli tanich podróbek amerykańskich megahitów, często poza Stanami imitujące ich kontynuację. I tak otrzymaliśmy aż 2 włoskie sequele Obcego zatytułowane Alien 2: On Earth i Alien Contamination, sequel do Świtu żywych trupów pt Zombi 2, czy kontynuację Szczęk pt Last Shark, czy też Jaws Returns. Najpopularniejsze jednak były dzieła wyreżyserowane przez Bruno Mattei, uważanego za włoskiego Eda Wooda. Jego filmy najmocniej plagiatowały amerykańskie megaprodukcje, co w połączeniu z mikroskopijnym budżetem, fatalną realizacją i nieudolnością na każdym polu tworzyły doskonałe, niezamierzone parodie. Mattei dostarczył takie produkcje jak Robowar kopiujący Predatora, Strike Commando będącego klonem Rambo II, oraz Virus odtwarzający Świt żywych trupów. Jednak najzabawniejszy pozostaje omawiany Terminator II, znany również jako Shocking Dark.
Prawie jak Newt i Riplay. Prawie robi wielką różnicę...

To Terminator! Nie, to Obcy: Decydujące starcie! Nie, to SHOCKING DARK!!!

Film najlepiej łączy wszystko co najgorsze we włoskim kinie klasy B. Sam tytuł i plakat to kwintesencja plagiatu. Trudno po nazwie Terminator 2, oraz wielkiej, na wpół robotycznej twarzy Arnolda Schwarzeneggera z okularami widocznej na plakacie, nie pomylić filmu z czymkolwiek innym. Marketing okazał się na tyle zwodniczy, że nawet na naszym filmwebie masa użytkowników dała nieumyślnie najwyższe noty (bo racze wątpię, aby oceny faktycznie dotyczyły dzieła Mattei). Jednak - jak na ironię - Terminator 2 jest kopią innego filmu Jamesa Camerona - Obcego: Decydujące starcie.

Realia nieco różnią się od amerykańskiego pierwowzoru, ale na 99% jestem pewien że jest to spowodowane wyłącznie ograniczonym budżetem. Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, w Wenecji zdewastowanej przez zanieczyszczenia środowiska. Ludzkość zmuszona jest do życia w podziemiach. Kontakt z pewną placówką badawczą zostaje urywa, a ludzie znikają w dziwnych okolicznościach. Z misją ratunkową zostaje wysłany oddział marines łącznie z panią naukowiec Sarą i Samuelem, tajemniczym członkiem korporacji. Na miejscu odkrywają, że miejsce zostało opanowane przez krwiożercze potwory, które porywają ludzi, zamykają w kokonach i zapładniają (brzmi znajomo?). 
Od lewej: nie-Vasquez, nie-Wierzbowski i nie-Hicks

Oglądanie Shocking Dark jest fascynującym doświadczeniem. Widziałem już nie jeden film klasy B od "makaroniarzy". Zwykle domniemane sequele nie miały wiele wspólnego z oryginałem, a podróbki zazwyczaj powielały tylko koncept lub estetykę amerykańskiego megahitu. Tutaj jednak jest inaczej. Ilość rekonstrukcji scen, wątków, czy postaci z Obcego: Decydujące starcie jest wręcz powalająca. 

Mamy oczywiście scenę ekspozycji drużyny marines w koszarach (które wyglądają jak zwykła szatnia), w której każdy żołnierz musi być pokazany jako totalny bad-ass. Wśród załogantów widzimy kopię Vasques, Wierzbowskiego (tutaj nazywający się Kowalski), Hicksa, wspomnianą Sarę będącą tutejszą Ripley i odpowiednik Burkea. Wszyscy jednak nie mają za grosz charakteru, żadnych konkretnych scen interakcji czy rozwoju. Postacie w większości wyglądają identycznie i szybko zlewają się ze sobą. Zaś aktorzy grają niczym na jasełkach szkolnych - klepią głośno każdą linijkę, robiąc przy tym głupie miny. Każda kwestia to największy banał, lub ekspozycja, która i tak nic nie tłumaczy.

Otrzymujemy identyczną scenę w której mariens odnajdują ludzi zamkniętych w kokonach, gdzie z ciała jednego z nich wyłania się potwór. Później robi się jeszcze zabawniej. Pojawia się odpowiednik Newt, która również początkowo jest nieufna, ale z czasem zaczyna traktować Sarę jak przybraną matkę (posiadają nawet identyczny dialog o istnieniu potworów). Różnica jednak jest taka, że do roli małej dziewczynki zaangażowano wyraźnie dorosłą kobietę, której dano tylko różowe kokardki i sukienkę.
Jest też scena zabarkowanych bohaterów z detektorem ruchu czekający na atak potworów, a nawet identyczna scena w której nie-Ripley i nie-Newt zostają zdradzone przez nie-Burkea i zamknięte w pomieszczeniu razem z potworami. 

Największą zmianą jest 3 akt, prawdopodobnie dlatego że wątek królowej obcych z Aliens był zbyt kosztowny. Tutaj pod koniec, film zmienia się w kopię tytułowego Terminatora - Samuel okazuje się zabójczym cyborgiem, który zaczyna ścigać nasze bohaterki. Antagonista również jest wielki, nosi czarną kurtkę, posiada nadludzką wytrzymałość i z czasem jego powłoka ulega zniszczeniu. Ten pościg jest chyba najzabawniejszy - cyborg zostaje powalony pianą z gaśnicy, bohaterki razem z zabójcą bez powodu cofają się w czasie i biegają po współczesnej Wenecji. Dzieje się wszystko, ale bez jakiegokolwiek sensu.
Eee... Hasta la vista baby?

Film tańszy od spaghetti z sieci Piccolo 

Wszechobecny brak budżetu i umiejętności czyni z Terminatora 2 największą komedię. 

Stroje marines składają się ze zwykłych, pomalowanych kamizelek i kasków motocyklowych. Placówka do której się udają ewidentnie kręcona była na terenie zwyczajnej fabryki. Rzekomo zdewastowana Wenecja składa się po prostu z dwóch ujęć starych, opuszczonych budynków - resztę dopowiada narrator. Same potwory to ewidentna banda ludzi w tanich, gumowych kostiumach pochodzących chyba z różnych filmów (jedne wyglądają jak przerośnięte żaby, inne jak Cthulu).

Kiedy dochodzi do scen akcji, obraz zmienia się w istne spaghetti - gumowe macki-makaron, mieszają się z czerwoną krwią-sosem w jedną, wielką pulpę. Montaż jest kompletnie nieczytelny. Bohaterowie biegają w kółko bez celu - nie wiadomo kto gdzie jest, czy dana postać nadal żyje czy zginęła. Dla ukrycia małego budżetu pokazuje się potwory jak najmniej - tak że nigdy nie widzimy ich w pełnej krasie. Zwykle otrzymujemy jakieś krótkie ujęcia w dużym zbliżeniu i eksplozje. Ilekroć potwory kogoś atakują i rzucają w przepaść, widać wtedy doskonale, że spadające postacie zamieniają się w gumowe kukły. 

Sama historia, nawet jeżeli jest kopią Obcego, nadal jest kompletnie nie zrozumiała i pozbawiona sensu. Bruno Mattei wrzucił absolutnie wszystko do jednego wora bez ładu i składu. Mamy bez żadnego powodu wrzucony problem zanieczyszczenia, pojawia się znikąd szalony ocalały ze spluwą i ogłuszającym krzykiem, a w finale bohaterowie zaczynają ot tak podróżować w czasie. Postacie i wątki pojawiają się znikąd i nigdy nie wracają. Rzeczy się dzieję bez powodu, wszystko naraz, ale trudno też narzekać na nudę. Nigdy nie wiadomo z jakim absurdem wyskoczą twórcy, bohaterowie lubią krzyczeć na siebie i strzelać we wszystkie strony.

Cthulhu, czy Space Jockey?

Podsumowanie

Terminator 2, czy też Shocking Dark jest kwintesencją włoskiego trashu. To jednocześnie pseudo sequel do Terminatora, jak i plagiat Obcego: Decydujące starcie. Wszystko jednak zrealizowane jak najmniejszym kosztem, brzydko, byle jak, chaotycznie i bez sensu. To dzieło tak kuriozalne, tak nieudolne, że ogląda się je z autentycznym rozbawieniem. Fatalna gra aktorska, toporne dialogi, amatorskie wykonanie, gumowe kostiumy, czy ogromna ilość kopiowania filmów Camerona czyni dzieło Bruno Mattei świetną komedię.



Komentarze

Popularne posty