She-Ra i księżniczki mocy - kreskówka dla młodszych i starszych

Jeżeli dana produkcja jest skierowana do specyficznej grupy odbiorczej, to znaczy że reszta nie powinna się nią zainteresować? Jak dla mnie nic bardziej mylnego, o czym przekonałem się m.in. przy seansie She-Ra i księżniczki mocy.

Jest to reboot kreskówki z lat 80, będącej spin-offem do He-Mana, opowiadającym o losach jego siostry bliźniaczki. Nowa seria, produkcji DreamWorks i dystrybucji Netflixa, autorstwa Noelle Stevensona, jednak luźno podchodzi do materiału źródłowego - stosuje kompletnie inny styl graficzny, wprowadził spory redesign postaci i zrywa jakiekolwiek powiązania z He-Manem. Rezultatem czego jest zaskakująco świeża, nowoczesna, ale przede wszystkim inteligentna i dająca kupę radochy animacja idealna nie tylko dla młodych dziewcząt.

Więcej, niż prosta historia walki dobra ze złem

Koncept serialu do złudzenia przypomina klasyczne Gwiezdne Wojny. Złe, technologicznie zaawansowane imperium zwane Hordą pragnie przejąć władzę nad zaczarowaną krainą Etherią. Jedyne co stoi jej na drodze jest Rebelia, która zyskała potężnego sprzymierzeńca w postaci młodej Adory - powierniczki magicznego miecza zmieniającego ją w legendarną wojowniczkę, w tytułową She-Rę. Sama bohaterka jednak nie wystarcza, dlatego wyrusza razem ze swoimi nowymi przyjaciółmi - Glimmer i Bowem - w poszukiwaniu innych dziewczyn władających wielką mocą, określane Księżniczkami. 

Brzmi banalnie, ale wbrew pozorom jedną z najmocniejszych stron serialu jest właśnie jego scenariusz, który z czasem zaczyna przypominać... jakieś dobre anime, albo którąś odsłonę Final Fantasy
Chociaż konflikt wydaje się czarno-biały, od początku poznajemy dobrze punkt widzenia jednej i drugiej strony. Ba, zaczynamy właśnie od perspektywy Hordy do której wcześniej należała Adora. Okazuje się że poza główną bohaterką, wszyscy inni żołnierze również mają swoje życie, własnych przyjaciół i przemyślenia - jedynym problemem jest tylko to, że urodzili się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Adora odkrywa, że to Horda tak naprawdę jest agresorem, a wszelkie znane jej informacje odnośnie konfliktu z Rebelią i Księżniczkami było tylko propagandą. Dlatego musi zdradzić swoich dawnych kompanów i przyłączyć się do ruchu oporu. To dopiero początek skomplikowanej drogi, jaką odbędzie bohaterka.


Noelle Stevenson nie boi się niejednoznacznych dylematów moralnych. Bohaterowie nie raz zmuszeni będą podjąć decyzje wymagające poświęceń, wyjść na przeciwko swoim przekonaniom lub przyjaciołom. Wszystko ma swoje konsekwencje i wpływa na rozwój postaci. Każdy bohater okazuje się zniuansowany - posiada zrozumiałe, ludzkie motywacje, oraz słabości i frustracje. Jeżeli ktoś wydawał się początkowo sztampowym bohaterem lub złoczyńcą, prędzej czy później twórcy odsłonią jego prawdziwe oblicze. Tutaj można współczuć każdej ze stron i każdy posiada swoją rację. 

Świat Etherii koncepcyjne, a nawet wizualnie przypomina niektóre produkcje studia Ghiblii - posiada subtelnie wplecione ekologiczne przesłanie pod postacią walki technologii z naturą. Przyroda jest pokazana jako siedlisko tajemniczych, pierwotnych sił - pięknych i zarazem groźnych. Podobnie zresztą jest z aspektem technologicznym - zdolna jest do budowania niebezpiecznych dla całego świata broni, ale także może nas wspierać, tworzyć inteligentne maszyny zdolne do wykazywania emocji i empatii.
Sama skala serialu rośnie z sezonu na sezon - odcinki prowadzą do czegoś większego i poważniejszego. Zaczyna się niewinnie, wesołą podróżą bohaterów, aby później wystawić ich przed prawdziwym wyzwaniem. Poznajemy coraz więcej tajemnic dotyczących Etherii, przeszłości Adory i reszty. Pojawiają się nowe zagrożenia, przy których wojna Hordy z Rebelią wypada zupełnie niewinnie. Jednak największym wyzwaniem, będzie więź bohaterów - i to z obu stron konfliktu.

Niebanalna historia, w ramach świetnego serialu przygodowego i... magical girl

Fantastyczne jest to, jak She-Ra i księżniczki mocy pomimo poważnej stawki, rozbudowanej historii i licznych niuansów dalej broni się, jako dobra rozrywka dla widzów w dowolnym wieku. Serialowi udało się bardzo dobrze wykreować poczucie ekscytującej przygody. Zawsze towarzyszy nam jakaś niesamowita podróż po różnorodnych krainach, pełnych niebezpieczeństw, humorystycznych postojów, sekretów do odkrycia, nowych wrogów do pokonania i sojuszników do zwerbowania.

Konwencja serialu mocno nawiązuje do nurtu anime określanego jako magical girl. Śledzimy losy drużyny złożonej głównie z młodych dziewcząt władających supermocami. Każda ma swój unikalny charakter, styl i zasób mocy, a główna bohaterka posiada nawet sekwencję transformacji żywcem wziętą z Sailor Moon.
Stylistycznie również przypomina japońskie animacje. Mamy ślicznie narysowane postacie noszące bardzo barwne i pomysłowe stroje z bardzo bogatą, przerysowaną ekspresją twarzy (wliczając w to dosyć "mangowe" oczy). Sceny akcji w pierwszych sezonach wyglądają dosyć prosto i statycznie, jednak z czasem nabierają coraz większego rozmachu. Jako, że jest to produkcja skierowana do młodszych, przemoc jest mocno ograniczona, do czego trzeba się przyzwyczaić - rzadko ktokolwiek ginie, postacie głównie obezwładniają się nawzajem, lub walczą z robotami.

She-Ra bardzo ładnie balansuje ton między epickimi konfliktami, intrygami, przygodą, czy zwykłą obyczajówką. Bohaterowie są ciekawie napisani i zwyczajnie przesympatyczni. Ich unikalne charaktery prowadzą do zabawnych konfrontacji, wymiany zdań i rywalizacji, każdy wnosi pewien typ humoru. Najbardziej jest to widoczne w przypadku odcinków, nieco oderwanych od bombastycznych konfliktów, które pozwalają nam złapać oddech. Mamy tutaj humor zarówno dla młodszych jak i starszych - trochę slasticku, żartów sytuacyjnych, ale także meta humoru, zabawy konwencją i odniesieniami do popkultury. Serial bawi się odniesieniami do Gwiezdnych Wojen, kina noir, spaghetti westernów, musciali, ale także papierowych RPG'ów czy fanfików. Dzięki temu wszystkiemu, nawet odcinki filerowe (widoczne szczególnie w 2 sezonie) potrafią dostarczyć rozrywki.


To jest także zaskakująco nowoczesny, wręcz pro-lewicowy serial, który może uczyć najmłodszych tolerancji i współczesnego myślenia. Nie tylko śledzimy losy silnych, walecznych dziewczyny, ale także obserwujemy Etherię rządzoną przez matriarchat. Kobiety stanowią tutaj większość populacji i pełnią funkcję na najróżniejszych szczeblach. Noelle Stevenson nie powiela uniwersalnego typu urody - bohaterki są najróżniejszej narodowości, posiadają najróżniejsze typu figur i żadna z nich nie jest przeseksualizowana. Nawet główna bohaterka, w porównaniu do pierwowzoru nie nosi dekoltu, kusej spódniczki, a jej sylwetka jest bardziej lekkoatletyczna (co ma tym bardziej sens, skoro została wychowana w pro-militarnej Hordzie). Twórcy też zgrabnie i naturalnie podchodzą do tematu homoseksualizmu, zaś w końcówce 2 sezonu pojawia się jeden z najciekawiej napisanych, przewrotnych coming outów jaki widziałem na dużym i małym ekranie. Poza tym, mamy też uniwersalne wartości takie jak akceptacja, asertywność, czy siła przyjaźni. 

Podsumowanie

Bajka dla najmłodszych, serial przygodowy, epickie proekologiczne fantasy, a może amerykański odpowiednik magical girl? She-Ra i księżniczki mocy działa znakomicie we wszystkich tych szczeblach zdecydowanie wychodząc poza produkcję skierowaną tylko do najmłodszych. To kreskówka, która wcale nie była priorytetowe dla wytwórni, wobec których nie wiązano większych oczekiwań, a mimo to powstał jeden z najciekawszych seriali animowanych ostatnich lat. Każdy element został dopracowany, dostarczając świetną, niegłupią rozrywkę zarówno dla młodych, jak i starszych widzów.


Komentarze

Popularne posty