Bliźniak - wrażenia z seansu 60 FPS + recenzja filmu

Bliźniak - mało ludzi lubi ten film, a jeszcze mniej go obejrzało. Najnowsze widowisko z Willem Smithem okazało się spektakularną porażką, ale jest jednocześnie ciekawym eksperymentem wartym omówienia.

Pomysł na film narodził się 20 lat temu i przez te wszystkie lata znajdował się na czarnej liście scenariuszy czekających na realizację. Historia dotyka Henry'ego, wybitnie uzdolnionego, ale już starzejącego się płatnego zabójcy pracującego dla rządu. Zostaje on zdradzony przez własnych zleceniodawców, którzy nasyłają przeciwko niemu młodszego klona jego samego. Bliźniak zakładał wykorzystanie jednego aktora w dwóch rolach, z czego w jednej miał być cyfrowo odmłodzony. Przez lata jednak technologia nie była wystarczająco rozwinięta na efekt odmładzania, dopiero teraz wydawało się, że nastał odpowiedni moment.

Na stołku reżyserskim zasiadł Ang Lee, twórca bardzo nierówny, bo mający na swoim koncie zarówno wybitne, wręcz przełomowe filmy jak Przyczajony tygrys, ukryty smok, Tajemnice Brokeback Mountain, oraz spektakularne porażki jak Hulk, Najdłuższy marsz Billy'ego Lynna, czy omawiany właśnie Bliźniak. Nie można jednak odmówić ambicji reżyserowi - zawsze pragnie odkrywać nowe horyzonty, eksperymentować z efektami specjalnymi, operatorką, czy narracją. Tak jest i w tym przypadku.

60 klatek na sekundę, jak to wygląda?

Jak na film sensacyjny opowiadający o pościgu dwójki płatnych zabójców zainwestowano ogromny budżet wynoszący 138 mln dolarów - zaangażowano gwiazdorską obsadę z Willem Smithem na czele, zdjęcia kręcono w najróżniejszych zakątkach Ziemi, zaś ambicje Anga Lee sięgały dalej niż tylko wykreować młodszą wersję głównego bohatera. Film nakręcony został w technologii 120 klatek na sekundę, w formacie 4K 3D. Jak na ironię technologia okazała się nawet... zbyt nowoczesna, albowiem w samych Stanach tylko 14 kin może wykorzystać pełny potencjał filmu. Praktycznie wszędzie indziej Bliźniak wyświetlany jest tylko w 60 klatkach z opcjonalną wersją 3D. To znacznie mniej, ale wciąż mocno wykraczające ponad standardowe 24 klatek. 

Co właściwie przynosi 60 klatek? Sprawia to, że obraz jest znacznie płynniejszy - widzimy dokładniej wszelkie detale, oraz ruchy na ekranie. Film wydaje się bardziej żywy i realistyczny, co przynosi sporo zalet, ale też wad.

Ang Lee w ramach konwencji kina akcji sięga po najróżniejsze zabiegi operatorskie - mamy tutaj ujęcia w mastershocie, z perspektywy pierwszej osoby, rybie oko, ujęcia panoramiczne, zwolnione sekwencje pełne efektów cząsteczkowych, czy sceny walki Willa Smitha z jego cyfrowo odmłodzonym klonem. Reżyser wykorzystuje sporo okazji, aby zademonstrować swoje 120 lub 60 klatek na sekundę. W trakcie scen akcji  dokładniej obserwujemy eksplozje, pył, latające pociski i odłamki. W scenach spokojniejszych dokładniej możemy się przyjrzeć kołysanej przez wiatr trawie, liściach na drzewie, włosach na głowie postaci, albo falach morskich. Kolory są bardziej nasycone, a światło i cienie intensywniejsze. 

Jednocześnie, oglądanie filmu w tak realistycznym formacie przynosi pewnego rodzaju dyskomfort. Początkowo obraz wydaje się przesuwać zbyt szybko, przez co można poczuć lekkie mdłości i bóle głowy. Innym problemem jest, że film nie wygląda wystarczająco... filmowo. Przez to jak wszystko wygląda realistycznie, traci na estetyce. Zdjęcia wydają się prześwietlone, pozbawione filmowego filtru, color gradingu - wszystko wygląda zbyt zwyczajne. Trochę tak, jakby za pomocą dobrze wyposażonego telefonu komórkowego nagrać film w typowym, amerykańskim stylu.

Efekt odmłodzonego Willa Smitha wygląda dobrze, jednak nie jest to już żadna rewolucja. W ciągu ostatnich kilku lat powstało wiele filmów wykorzystujących efekt odmładzania na podobnym poziomie, jak np: produkcje Marvela, seria Terminator, czy nadchodzący Irlandczyk Martina Scorsese.

Ponadczasowe efekty w ramach przestarzałego filmu

Jak na ironię, Bliźniak mimo innowacyjnej technologii wygląda na bardzo przedpotopowy film. Pomysł na historię może byłby ciekawy, gdyby został zrealizowany w czasach w których się narodził. Fabuła to przestarzały już schemat, który doskonale znamy z setek filmów z motywem agenta ściganego przez rząd, oraz walki ze złą korporacją jak np: seria o Jasonie Bournie, Robocop, czy Uniwersalny Żołnierz.

Henry jest szablonowym strzelcem o złotym sercu z wyrzutami sumienia udającego się na emeryturę. Jego klon, to typowy super-żołnierz z kryzysem egzystencjalnym, który odkrywa że został zmanipulowany przez ludzi którzy go stworzyli. Jest postać love-interest granej przez Mary Elisabeth Winstead, której obecność w fabule nie ma uzasadnienia (szczególnie po pewnym zwrocie w III akcie), która nie ma żadnej chemii z protagonistą, a jej sceny interakcji z starszych lub młodszym Willem Smithem są momentami bardzo cringe'owe. Pojawia się też Clive Owen, w roli antagonisty - stereotypowego do bólu szefa korporacji z kompleksem boga.

Film nie robi niczego nowego, w żaden sposób nie próbuje złamać schematów, zaskoczyć zwrotem akcji, czy zagłębić się w niuanse. Wszystko podąża wg utartego schematu traktując się śmiertelnie poważnie. Nie pomagają w tym fatalne dialogi dialogi. Bohaterowie nieustannie wymieniają się informacjami, prowadząc długie ekspozycje tłumaczące kilkakrotnie każdy oczywisty element fabuły. Same sceny akcji są całkiem niezłe. Ang Lee stara się, aby były przejrzyste, widowiskowe, rozgrywały się w różnorodnych lokacjach. Stosuje kilka ciekawych ujęć i zabiegów montażowych, ale zdarzają się też idiotycznie wyglądające sceny, jak np: określane przez twórców scena bike-fuu, w której młodszy Will Smith dosłownie bije starszego Willa Smitha motorem. 

Podsumowanie

Bliźniaku zastosowano szereg nowoczesnych zabiegów, sam film wygląda jakby został wyrwany prosto z lat 90 - identyczne schematy fabularne, kiczowate sceny akcji, na stołku producenckim zasiadł nawet Jerry Bruckheimer, a w roli głównej występuje Will Smith, na dodatek w wieku w jakim był w czasach Bad Boys i Dnia Niepodległości. Niestety mu brakuje bezpretensjonalności, samoświadomości, czy energii jaką kojarzymy z produkcji sprzed 20 lat. Technologia okazała się ciekawsza, niż film do której została wykorzystana.


Komentarze

Popularne posty