Robert Eggers - Bajarz ludowy z Nowej Anglii

Ostatnio powstało wiele autorskich horrorów odnoszących coraz większe sukcesy. W ciągu zaledwie paru lat debiuty w kinie grozy zaliczyli tacy wybitni twórcy jak Ari Aster, Jordan Peele, czy Luca Guaganino, jednak najciekawszy pozostaje dla mnie Robert Eggers. 

Jego filmografia jest niewielka, bo składająca się zaledwie z dwóch pełnometrażowych filmów i  debiutu w postaci krótkometrażowego The Tell-Tale Heart (niestety, nigdzie już niedostępnego). Widać jednak w niej bardzo charakterystyczny styl reżysera, oraz jego ulubione tematy.
Eggers nie jest największym fanem horrorów, a przynajmniej we współczesnym tego słowa rozumieniu. Nie uświadczymy w jego filmach żadnych jump scarów, a jakiekolwiek elementy nadnaturalne są zarysowane subtelnie i pełnią symboliczną rolę. Jego dużo bardziej interesują filmy grozy na których się wychował - klasyczne, gotyckie produkcje Universalu, filmy z niemieckiego ekspresjonizmu, czy autorskie horrory pokroju Psychozy Alfreda Hitchocka, Godziny Wilka Ingmara Bergmana, czy Lśnienie Stanleya Kubricka.

Reżyser, podobnie jak jego ulubieni twórcy, wykorzystuje tylko estetykę kina grozy, aby za jej pomocą opowiedzieć coś o nas samych. Wszystkie jego dzieła są osadzone w historycznych realiach - zarówno The VVitch, jak i w The Lighthouse widać jego niesamowitą dbałość w odtworzaniu historycznych realiów. Eggers od dziecka fascynował się folklorem i historią, szczególnie Nowej Anglii w której dorastał. Bohaterowie w jego filmach nie tylko wyglądają jak za dawnych czasów, ale też mówią i myślą. Eggers doskonale rozumie mentalność ludzi sprzed wieków, pokazując świat (z pozoru) bardzo różny od naszego obecnego.

The VVitch - nie tylko stara kobieta na miotle

Skąd tak naprawdę wywodzą się horrory? Z dawnych wierzeń, bajań i legend tłumaczących zjawiska uchodzące wtedy za niezrozumiałe, dziwne i przerażające. Lasy zamieszkałe przez niebezpieczne, dzikie zwierzęta, morza i oceany których głębiny po dziś dzień nie są w pełni zbadane. Przyroda, jako część świata oderwana od cywilizacji budziła (i do dziś budzi) lęk w sercach ludzi, szczególnie tych bogobojnych. Uważano ją przez wieki za siedlisko pradawnych, nieczystych mocy, sił których nie potrafimy okiełznać i od których powinniśmy się trzymać z daleka. Dlatego w folklorze, a nawet w klasycznych horrorach mówi się o ludziach zmieniających się w wilki, lub nietoperze. Złe siły często miały odbicie w przyrodzie - bo wszystko co złe w naszym rozumieniu, jest tym co odchodzi od norm społecznych. W dawnych czasach, rządzonych twardą ręką przez patriarchat kobiety znajdowały się na marginesie - uważane je za gorsze, lub niebezpieczne. W dawnej kulturze kobieta często symbolizowała naturę, dlatego też sądzono że są bardziej nieokiełznane, dwulicowe i skłonne do pertraktowania z siłami nieczystymi.

Widać to w pierwszym, pełnometrażowym filmie Roberta Eggera - The VVitch. Akcja ma miejsce w XVII wieku, obserwujemy losy wygnanej rodziny chłopów zmuszonej do życia na skraju lasu. Pomysł na miejsce zamieszkania od początku budzi wielkie obawy - obawiają się obecności dzikich zwierząt i sił ciemności. Bohaterom z czasem przytrafia się pasmo tragicznych zdarzeń - zwierzęta i plony chorują, a kolejni członkowie rodziny znikają, lub zachodzą w nich niepokojące zmiany. Na pierwszy plan filmu wysuwa się młoda kobieta imieniem Thomasin (Anya Taylor-Joy), najstarsze dziecko w rodzinie, które jest podejrzewane o wszelkie nieszczęścia i uprawianie czarów. 

Robert Eggers opowiada o roli kobiet w konserwatywnym modelu rodzinnym. Postać grana przez Taylor-Joy jest traktowana jak przedmiot - nie posiada własnego głosu, rodzice wykorzystują ją do prac domowych, rozmyślają nad sprzedaniem jej w roli służącej. Nikt jej nie wspiera, a kiedy sytuacja się pogarsza, kolejni członkowie rodziny zwracają się przeciwko niej. W trakcie rozwoju wydarzeń, Thomasin faktycznie sprzymierza się z szatanem (określanego jako "Czarny Filip") z pomocą którego bierze odwet na rodzinie, po czym wiedzie życie czarownicy, czyli tak naprawdę kobiety wolnej od polityki patriarchatu, od wszelkich konwenansów i narzuconych norm. Film, pod estetyką horroru o czarownicach opowiada o emancypacji kobiet, które obalają rządy mężczyzn, aby wieść niezależne życie.


The Lighthouse - gdyby Bergman zekranizował Lovecrafta

The Lighthouse nie jest sequelem The VVitch, ale stanowi jego ciekawe rozwinięcie. Ten film przybiera jeszcze węższą perspektywę, bo skupia się tylko na dwójce samotnych latarników. Tam gdzie Robert Eggers opowiadał wcześniej o kobietach, tutaj traktuje o mężczyznach. Jeden jest stary, drugi młody, ale obaj skrywają swoje tajemnice. Posiadają dumę, siłę i męskość, którą będą musieli sobie zademonstrować. Ephraim Winslow (Robert Pattinson) to młody mężczyzna wędrujący po świecie, w celu znalezienia jak najlepszej "fuchy" - nie gada dużo, patrzy spod byka, woli pozostać skryty i zamknięty. Thomas Wake (Willem Dafoe) to były marynarz z manierą kapitana Ahaba - morski wilk, który nieustannie się dzieli swoimi opowiadaniami, tworzy twarde zasady i stawia siebie ponad młodym zastępcą. Jeden milczy, drugi gada jak najęty. Jeden wykonuje posłusznie (do czasu) polecenia wydawane przez tego drugiego.
Napięcie między dwójką mężczyzn pochodzących z kompletnie różnych światów nieustannie rośnie. Prowadzi to do brutalnej wojny wewnątrz latarni, w której każdy pragnie zademonstrować swoją wyższość. Rywalizacja przekształca się w wrogość, a ta w szaleństwo. Z każdą minutą znikają kolejne bariery, bohaterowie dają upust swojej pierwotnej naturze popadając w dziką euforię połączoną z ślepą nienawiścią. Panowie zapominają coraz bardziej, kto tak naprawdę jest czyim przełożonym, który z nich to Thomas i który tak naprawdę oszalał. 

The Lighthouse opowiada o pierwotnej naturze mężczyzn - o ich dumie, dążeniu do władzy i wzajemnej autodestrukcji. To także przypowieść o męskich kompleksach. W trakcie długiego, monotonnego pobytu na latarni morskiej, mężczyźni zaczynają odczuwać samotność i nudę. Są coraz bardziej sfrustrowani seksualnie, potrzebują towarzystwa i miłości. Prowadzi to do pewnego homoerotycznego napięcia między nimi połączonego z bezsensowną walką dwóch samców alfa.
Eggers traktuje tu też o konflikcie młodego pokolenia z starym. Ephraim i Thomas wywodzą się z różnych czasów i kultur z których wynieśli własne przemyślenia. Postać Roberta Pattinsona uważa, że ludzie powinni współpracować ze sobą na równi, Willem Dafoe z kolei sądzi, że młodzi powinni słuchać starszych. Ten pierwszy pragnie podróżować po kraju i znaleźć jak najlepszą pracę, drugi woli upijać się i wspominać dawne dzieje.

Gotyckie kino grozy na miarę XXI wieku

Robert Eggers jest młodym twórcą, ale fascynuje się dawnymi dziejami. Łączy wątki zaczerpnięte ze starych baśni, legend i mitów z niemieckim ekspresjonizmem, radziecką awangardą i gotyckim horrorem. Opowiada swoje historie nieśpiesznie, za pomocą symboli i skupieniu się na emocji bohaterów. To połączone z niesamowicie dopracowaną oprawą audiowizualną, fantastycznymi występami aktorskimi (szczególnie The Lighthouse) surrealistycznymi i psychologicznymi wątkami tworzy atmosferę stojącą gdzieś pomiędzy starą legendą, a sennym koszmarem. Przedstawia bohaterów pod silną presją, którzy powoli popadają w obłęd, co skłania ich do czynienia zła. Szczególnie jest to widoczne w najnowszym filmie.

The Lighthouse został nakręcony na taśmie 35 mm w czerni i bieli, niczym w klasycznych, ekspresjonistycznych horrorach. Podobnie jak w jego ulubionych filmach, kluczową rolę pełni gra światłem. Wszystko pogrążone jest w mroku, a mdłe światło dotyka tylko elementów kluczowych dla sceny. To nie tylko hołd dla niemieckiego ekspresjonizmu, ale także styl za pomocą którego potęguje mroczną atmosferę, poczucie ciasnoty, zaszczucia i szaleństwa. W sekwencjach snu sięga z kolei po dynamiczny, eksperymentalny montaż, który znamy chociażby z twórczości Sergieja Eisensteina. Sama historia stoi gdzieś pomiędzy Lśnieniem Stanleya Kubricka, a Personą Ingmara Bergmana. To historia zarówno ludzi, którzy przez długi pobyt w izolacji i samotności popadają w obłęd, oraz  pojedynek dwóch bardzo silnych charakterów. Całość Eggers wspina klamrą zaczerpniętą z najstarszych mitów, czy fragmentów Biblii. Rywalizacja latarników dotyczy władzy nad latarnią. Ten kto kieruje tytułowym słupem światła, jest panem wyspy, kimś lepszym od drugiego. Latarni strzegł dotychczas stary Thomas Howard, dla którego światło jest świętością, do której nikt inny nie ma prawa. To symbol władzy i wiedzy zakazanej pod groźbą surowej kary. To owoc z rajskiego ogrodu, wieczny płomień z olimpu z mitu o Prometeuszu, który zuchwały Ephraim próbuje wykraść. 

Podsumowanie

The VVitch i The Lighthouse to dzieła wybitne, urzekające fantastyczną oprawą audiowizualną, jeszcze lepszymi występami aktorskimi, oraz treścią. Robert Eggers to człowiek młody, ale doskonale panujący nad swoimi dziełami, posiadając unikatowy, wręcz hipnotyzujący styl wprowadzający nas w trans niepodobny do innych, współczesnych horrorów.


Komentarze

Popularne posty