Joker, czyli psychopata taki jak my


Długo zastanawiałem się nad założeniem własnego bloga i jakim postem mógłbym rozpocząć moją małą przygodę. Pomyślałem, że musi to być coś dla mnie ważnego, coś co przekłada się na sporą część moich zainteresowań. Natchnął mnie mój ostatni seans kinowy, czyli Joker w reżyserii Todda Phillipsa.

Ogólnie jestem fanem komiksów i filmów z motywem superbohaterów. Zawsze fascynowały mnie historie z Batmanem, zwłaszcza te z udziałem Jokera. Książę zbrodni jest jedną z moich ulubionych postaci w popkulturze. Uwielbiam aktorskie interpretacje w wykonaniu Jacka Nicholsona i Heatha Leadgera, animacje i gry, w których głosu użyczał Mark Hamill.

Nemezis Batmana zawsze wydawał mi się fascynującą postacią - kolorowy, teatralny, dowcipny, ale też tajemniczy, niepokojący i nieobliczalny. We współczesnych inkarnacjach, miał coraz większe zaczepienie w rzeczywistym świecie. Przestał być po prostu przerysowanym villainem z komiksów, kolorowym klaunem, a stał się autentycznym psychopatą, anarchistą, terrorystą i komediantem. Wokół jego szaleństwa i nielogicznych metod zaczęła budować się filozofia, będąca krytyką naszej rzeczywistości. Odnosiła się do obecnego świata opanowanego przez zakłamane normy społeczne, etykę, prawo, za którymi kryje się ludzka hipokryzja, egoizm, nienawiść i dążenie do autodestrukcji.

Najnowszy film skupia się właśnie na tych aspektach. Producentem wykonawczym jest sam legendarny Martin Scorsese, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Wielu ludzi kojarzy go z kinem gangsterskim, ja jednak mam większy sentyment do jego historii poruszających temat egzystencjalizmu. Dzieła takie jak Taksówkarz, czy nieco zapomniany już Król komedii traktowały o jednostce odrzuconej przez społeczeństwo. Człowieku samotnym, skrzywdzonym i niezrozumianym, który przestaje widzieć sens swojego istnienia, dostrzega ile na świecie jest okrucieństwa, zepsucia, nienawiści i niesprawiedliwości. Popada powoli w szaleństwo i wypowiada wojnę przeciwko całemu społeczeństwu. Dokładnie o tym jest też omawiany Joker.


Adaptacja niepodobna do innych

Joker w przeciwieństwie do panujących współcześnie trendów nie jest kinem rozrywkowym. Nie jest filmem wspartym wielkim budżetem, nie skupia się na walorach rozrywkowych. Nie ma tu scen akcji, efektów specjalnych, ani humoru. To najbardziej autorski film na motywach komiksu z dotychczasowych. Film, który nie stara wpisywać się we współczesne trendy kina superbohaterskiego.
Reżyserowi zależało na czymś poważniejszym, ambitniejszym. Joker jest studium dekonstrukcji ikonicznego złoczyńcy, próbą wejścia wewnątrz jego psychiki, spojrzenie na jego ludzką stronę. Chociaż film jest pozbawiony estetyki komiksu, czerpie wyraźne inspiracje z Zabójczego Żartu Alana Moorea. Filmowy Joker fabularnie i estetycznie mocno się różni od komiksu, ale w podobny sposób stara się przybliżyć nam postać Księcia zbrodni. Poznajemy jego genezę, tragiczną przeszłość i przekonujemy się, jak bardzo nie powinniśmy ufać jego własnym wspomnieniom. Pod względem estetyki i omawianych problemów, bliżej mu do twórczości Martina Scorsese.

Gotham City jest tutaj dokładnie tym samym miastem-molochem co Nowy Jork w Taksówkarzu. To skąpana w brudzie, neonach i w biedzie dziura, która deprawuje każdego człowieka. Sama fabuła przypomina połączenie wspomnianego Taksówkarza Królem komedii (symbolicznie występuje tu też Robert De Niro). To wyjątkowo przygnębiające studium psychologiczne psychopaty. Arthur Fleck jest człowiekiem chorym psychicznie, ale też bardzo podobnym do nas samych. Jest samotny, niespełniony zawodowo, pełen frustracji wobec najbliższych i całego środowiska. Pragnie miłości, akceptacji i posiadania jakiegokolwiek znaczenia w społeczeństwie, w którym żyje. Nieustannie się śmieje, ale tak naprawdę są to ataki histerycznego śmiechu wynikającego z jego choroby - sam nigdy nie doświadczył szczęścia. Mieszka ze swoją chorowitą matką, ubiega się o pracę komika dorabiając w międzyczasie jako klaun. Wszelkie starania ściągają na niego coraz większe nieszczęścia, które coraz bardziej niszczą jego i tak już niestabilną kondycję psychiczną.

Boska komedia w prawdziwym świecie

Todd Phillips idzie o krok dalej, aby za pośrednictwem swojego antybohatera opowiedzieć coś o społeczeństwie. Chociaż akcja ma miejsce 4 dekady wstecz, problemy przedstawionego świata są jak najbardziej aktualne. Joker opowiada o społeczeństwie pogrążonym w przemocy, apatii, nienawiści i wyzyskiwaniu. Elity żyją beztrosko na górze, podczas gdy pod nimi rozkłada się reszta świata. Ludzie niższej klasy żyją bez perspektyw, bez jakiegokolwiek oparcia i miłości.

Społeczeństwo przypomina jedynie kiepski żart. Wszelkie normy etyczne, prawo i zwyczaje są zakłamane, w rzeczywistości silniejszy zjada słabszego. Jeżeli człowiek nie wywodzi się z wyższej klasy społecznej, jedyne co może zrobić aby zyskać jakiekolwiek znaczenie, to posunąć się do zbrodni.
Arthur Fleck jest człowiekiem zdesperowanym, sięgającym wszelkich środków, aby utrzymać się w tym świecie, jednak ostatecznie jedynym rozwiązaniem okazuje się droga seryjnego mordercy. Tylko zabijając ludzi należących do elity, ludzi będących częścią systemu jest w stanie zyskać jakąkolwiek podmiotowość. Dopiero jako tytułowy Joker, psychopatyczny klaun zostaje przez ludzi zauważony i doceniony.

Piękna wizja upadłego społeczeństwa

Od strony technicznej film prezentuje się kapitalnie. Jest świetnie nakręcony, posiada doskonałą scenografię oddającą klimat zdewastowanej metropolii z przełomu lat 70/80. Muzyka Hildur Guonadóttir (autorka ścieżki dźwiękowej serialu Czarnobyl) łączy zarówno jazz, musical, rock z lat 70 z niepokojącą, oryginalną ścieżką dźwiękową oddającą narastającą złość i szaleństwo Athura Flecka. Todd Phillips próbuje różnych, odważnych środków, aby oddać perspektywę niestabilnego psychicznego bohatera. Nie zawsze to, co widzimy na ekranie jest prawdą, rzeczywistość miesza się z fantazjami Jokera, czujemy jego postępującą chorobę psychiczną. Niestety reżyser albo nie miał wystarczającego doświadczenia, albo pewności siebie i w kilku momentach tłumaczy wprost wydarzenia, które miały miejsce. Czasami pojawiają się czysto ekspozycyjne dialogi, oraz flash backi oddzielając grubą krechą, prawdę od fikcji. Chociaż sama muzyka jest naprawdę dobra, często jest nadużywana tłumacząc dodatkowo emocje, jakie powinniśmy odczuwać w aktualnym momencie. 

Wielu ludzi zaangażowanych w projekt wykonało kawał dobrej roboty. Jednak jednemu należą się najgłośniejsze brawa, bez którego film nie mógłby powstać. Mowa tu oczywiście o Joaquinie Phoenixie. Ponownie udowadnia on, że jest jednym z najwybitniejszych, żyjących obecnie aktorów. Artysta dostał bardzo skomplikowaną i złożoną rolę, której nadał jeszcze więcej niuansów i niespotykaną energię. Arthur Fleck i jego alter ego to praktycznie dwie różne postacie w jednym ciele. To człowiek, który budzi skrajnie różne emocje, od współczucia, po obrzydzenie i niepokój. Jego hipnotyzujące ruchy ciała, wybuchy śmiechu sprawiające mu fizyczny ból, intonacja głosu - nie ma w tym grama zakłamania. Aktor ma absolutną kontrolę nad każdym najmniejszym gestem, każdą mimiką i ekspresją tworząc postać fascynującą od początku do końca. W pełni oddał się swojej roli stając się Jokerem.


Podsumowanie

Joker może nie jest idealnym filmem. Brakuje mu subtelności, ale jednocześnie wzbudził we mnie emocje, których dawno nie odczuwałem. Chociaż historia dotyczy psychopatycznego mordercy, problemy z jakimi się zmaga, jego spostrzeżenia wydawały mi się zaskakująco bliskie. To film, który bardzo głośno i rozpaczliwie krzyczy, abyśmy przejrzeli na oczy i zareagowali zanim będzie za późno. Można powiedzieć, że robi to mało subtelnie, ale kiedy mówimy o zbliżającym się końcu świata, nie ma już czasu na półśrodki i kompromisy. To faktycznie nowa jakość w kwestii adaptowania komiksów, bo jeszcze żaden film tak mocno nie odciął się od konwencji kina rozrywkowego. To bez wątpienia dzieło autorskie, niezależne, tworzone wg ściśle wyznaczonej wizji z mocnym i ważnym komunikatem do przekazania. Przede wszystkim jednak, to fantastyczny popis gry aktorskiej, który bez wątpienia zapisze się na kartach historii.



Komentarze

  1. Fantastyczna recenzja. Film bardzo przypadł mi do gustu, czasami jednak zbyt oczywisty . Mimo wszystko, gra aktorska, sciezka dźwiękowa oraz ujęcia 9/10.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty